II Visegrad Maraton
|
|
|
|
WIELKIE GRATULACJE DLA ORGANIZATORÓW
Wrocław był nienajgorszy, Poznań był super, ale Visegrad Maraton zydstansował
wszystko co biegłam do tej pory, przekroczył najśmielsze marzenia i
oczekiwania.
Organizatorzy zrobili wszystko, żeby każdy uczestnik czuł się wyjątkowo i
żeby radości z biegu po tak niezwykłej trasie nie zakłóciła żadna techniczna
niedogodność, żebyśmy wystartowali wypoczęci, najedzeni i zadowoleni i
żebyśmy wyjechali z Rytra bardzo usatysfakcjonowani.
Z jakimkolwiek uczestnikiem czy grupą uczestników bym nie rozmawiała,
to wszyscy podzielali moje zdanie.
Jedyną rzeczą, której brakuje temu, śmiało mogę powiedzieć, najlepszemu
maratonowi w Polsce, to reklama. Pewnie wszystkie środki idą na
to, żeby uczestnikom stworzyć jak najlepsze warunki.
Gdyby przez chwilę nie znalazł się w Wiklipedii pod hasłem maratony, to ja
również bym się o nim nie dowiedziała.
Trasa biegu jest bardzo malownicza. Zresztą to można przewidzieć
patrząc na mapę.
Beskid Sądecki z Doliną Popradu sprawia, że biegacz tam
doznaje wrażenia tej niezwykłej wolności jaką daje
przestrzeń - ta którą pokonuje i ta, którą ogląda osiągając kolejne punkty
widokowe na trasie.
Rzeczywiście jest nieco trudniej biegać po terenie górzystym niż po
płaskim, ale przecież nie każdy jest nastawiony wyłącznie na
wyśrubowanie jak najlepszego czasu, a nawet jak jest, to
tym większa satysfakcja gdy go osiągnie w trudniejszych warunkach.
Pragnę jeszcze poinformować wszystkich zainteresowanych, że uiściłam
najniższą opłatę startową w porównaniu z innymi maratonami, otrzymując
równocześnie najwyższy standard.
Za jedyne 40 zł organizator zapewnił luksusowy nocleg w eleganckich
hotelowych pokojach z łazienkami, pyszne wyżywienie i transport.
Przy okazji opowiem, że jak mi się zdarzyło niechcący wejść nie na
kolację dla zawodników tylko dla "vipów", to Dyrektor Biegu - Marek
Tokarczyk okazał się facetem na poziomie i nie zrobił z tego problemu
(bo gdyby był zwykłym burakiem, to by zrobił aferę)
i był niezmiennie bardzo miły.
A mnie swoją drogą za łakomstwo "pokarało" i znowu sporo cennego
czasu maratońskiego spędziłam w gęstwinie.
W tym miejscu szczególne wyrazy uznania dla Marka.
Oj gdyby wszyscy ludzie umieli podchodzić do tego co robią z takim
zapałem, zaangażowaniem, profesjonalizmem i zdrowym rozsądkiem jak on,
to mielibyśmy tu raj na ziemi.
Za rok planuję tam wrócić, jak mi oczywiście achilles całkiem
nie nawali. Mimo, że biegam od bardzo niedawna i z zamiarem przebiegnięcia
jak największej ilości ale RÓŻNYCH maratonów, to "niestety" dla Visegradu
zrobię wyjątek i dopóki zdołam będę w nim ponownie startować.
Przed startem (stoję z lewej strony)
|
|
|
|
|
|
|